Geneza potęgi

To niesamowite jak bardzo nieuchwytny jest futbol. Klasowe drużyny miewają dobre okresy podczas których zdobywają trofea i wieńczą liczne sukcesy ale również zdarzają im się momenty posuchy, będące próbą dla ich kibiców. Ta cykliczność jest w większym lub mniejszym stopniu widoczna we wszystkich rozgrywkach piłkarskich na całym świecie.

Ciężko pojąć co rzeczywiście sprawia, że drużyny takie jak np. Real Madryt, Barcelona czy Juventus Turyn zachowują sukcesywną ciągłość na przestrzeni historii swojego istnienia. Jest to coś nieuchwytnego i niewytłumaczalnego dla analityków futbolu. Można wytłumaczyć zwycięstwa zespołów w poszczególnych meczach czy sezonach, zwracając uwagę na powtarzane przez nich schematy taktyczne i jakość składu personalnego, jednakże nijak ma się do tego zrozumienie dominacji poszczególnych klubów w tzw. „historii długiego trwania”.

Sytuację taką porównać można do wielkich firm, czy koncernów, które wytworzyły sobie swoją markę i dzięki temu dominują na rynku (Nike, Pepsi, Sony). Oczywiście ta analogia nie powinna być traktowana zbyt dosłownie. Kluby piłkarskie należy pojmować bardziej jako instytucje niż firmy. Chodzi tu o sam aspekt „marki”.

Nie taka oczywistość

Biorąc pod uwagę czołowe pięć lig europejskich trudno nie zauważyć tendencji zdobywania tytułów mistrzowskich przez drużyny najbardziej utytułowane w historii tych rozgrywek. Premier League przez ostatnie dwadzieścia sezonów aż dwanaście razy wygrywał Manchester United, który obecnie prowadzi w klasyfikacji najlepszych drużyn ligi angielskiej pod tym względem. Choć rozgrywki te są swoistym ewenementem jeśli chodzi o resztę lig europejskich. Mówi się bowiem o tym, że PL jest najbardziej wyrównana w przeciwieństwie do La Liga, Ligue 1, Serie A czy Bundesligi, gdzie przeważnie spotyka się dominację dwóch, trzech drużyn. Mówiąc tak, tylko po części mamy rację. Z jednej strony bowiem po mistrzostwo Anglii w historii rozgrywek sięgało najwięcej zespołów, a z drugiej od czasu powstania Premier League (sezon 1992/1993) aż dwanaście razy zwyciężała jedna drużyna – Manchester United. Trzy razy wygrywała Chelsea oraz Arsenal, a raz Blackburn Rovers.

W takiej Serie A od sezonu 1992/1993 siedem razy wygrywał Juventus, sześć razy AC Milan, pięć razy Inter Mediolan i po razie dwie najbardziej znane drużyny z Rzymu.

W La Liga od tego samego sezonu dziesięć mistrzostw zdobyła FC Barcelona, siedem Real Madryt i dwa Valencia. Po jednym tytule zyskały Deportivo La Coruña oraz Atlético.

Jeśli chodzi o Bundesligę – jedenaście razy wygrał Bayern Monachium, pięć razy Borussia Dortmund, dwa razy VfB Stuttgart i Werder Brema. Jeden tytuł zdobyła drużyna FC Kaiserslautern.

Ostatnia z wielkiej piątki Ligue 1 od sezonu 1992/1993 stała pod znakiem hegemonii Olypique Lyon – Les Gones zdobyli w tym czasie siedem mistrzostw. Dwa razy zwyciężały drużyny: FC Nantes, AS Monaco, Girondins Bordeaux i PSG. Jeden tytuł zdobyły natomiast zespoły: Lille, Montpellier, Lens i Auxerre.

Największe dysproporcje są zatem w Premier League, jednak nie zapominajmy o tym, że bierzemy pod uwagę tylko pewien wycinek historii ligi angielskiej.

Cykliczność w rozgrywkach europejskich 

Futbol w swojej historii – jak zresztą pewnie w większości innych sportów – cechuje się cyklicznością. Co jakiś czas różne kluby czy reprezentacje przejmują pałeczkę pierwszeństwa po innych zespołach. Historię piłki nożnej można podzielić na kilka okresów w zależności od kontekstu jaki bierzemy pod uwagę.

Ciekawym przykładem jest periodyzacja rozgrywek europejskich. Na początku dominował Real Madryt wygrywając pięć pierwszych edycji Pucharu Europy Mistrzów Klubowych z rzędu, następnie Benfica dostając się do finału cztery razy w ciągu pięciu kolejnych sezonów, zdobywając w nich dwa tytuły i tym samym detronizując Królewskich oraz Inter, który z kolei pozbawił – umiarkowanej bo umiarkowanej, ale jednak – dominacji As Águias.

Następne cztery lata to okres ciszy przed burzą holenderskiej hegemonii. W 1970 roku Puchar Europy zdobył Feyenoord Rotterdam pod wodzą Ernsta Happela, a później przez trzy kolejne kampanie wygrywał Ajax Amsterdam. Po tym okresie zatrząść rozgrywkami postanowił Bayern Monachium, który zgarnął trzy tytuły z rzędu.

Ważnym i najdłuższym cyklem w historii Pucharu Europy jest dominacja klubów angielskich (a w szczególności Liverpoolu) w latach 1977 – 1984. Przez ten okres angielskie drużyny zdobyły siedem z ośmiu możliwych trofeów (The Reds pod wodzą Boba Paisleya i Joe Fagana aż cztery).

Panowanie to zakończył ostatecznie Juventus Turyn w 1985 roku. Od tego czasu zaczęły dominować włoskie potęgi. Do sezonu 1995/1996 trzy razy wygrywał AC Milan, natomiast dwa tytuły zgarnął Juventus Turyn. Przez ten czas włoskie drużyny zagrały w ośmiu finałach.

Później nadeszła minidominacja Realu Madryt, który w ciągu pięciu sezonów zwyciężył trzy razy. Następnie mieliśmy do czynienia z trzyletnim okresem czasu wolnym od jakichkolwiek hegemonii, lecz pełnym niespodzianek. W 2003 roku do głosu powrócił Milan, rok później wygrało Porto pod wodzą The Special One, a finał Ligi Mistrzów 2004/2005 zwyciężyła kolejna uśpiona potęga – Liverpool FC.

Przebudził się jednak kolejny gigant – FC Barcelona. Drużyna dowodzona przez Rijkarda sięgnęła w 2006 roku po raz pierwszy od sezonu 1991/1992. W ciągu następnych pięciu lat zespół zwyciężył rozgrywki Champions League dwukrotnie. Umownie koniec dominacji Blaugrany datuje się na pamiętny półfinałowy dwumecz tego zespołu z Chelsea, w sezonie 2011/2012.

Jak widać na przestrzeni istnienia tych rozgrywek europejskich nie wytworzyła się znacząca dominacja, choć za klub górujący w pewnym stopniu nad innymi drużynami można uznać dziewięciokrotnego mistrza Pucharu Europy – Real Madryt. Słynne „decime”, na które już od ponad dziesięciu lat polują Królewscy jest klasycznym przykładem piętnowania cyklicznej dominacji i tradycji klubowej.

W Pucharze Mistrzów bardzo trudno uzyskać hegemonię na czas dłuższy w przeciwieństwie do lig krajowych. Przede wszystkim rozgrywki europejskie charakteryzują się większą różnorodnością i często o końcowym tryumfie w nich decyduje dyspozycja dnia. Rywalizacja o tytuł mistrza Europu zawsze jest zaciekła, co wynika z niezwykłej ambicji wszystkich zespołów zakwalifikowanych do tych rozgrywek. Wszystko to po części jest również spowodowane finansowymi premiami z awansów do następnych faz turnieju, które niewątpliwie mobilizująco wpływają na zawodników drużyn występujących w Lidze Mistrzów.

Nieuchwytność potęgi 

Ta potęga, którą staram się dostrzec i zrozumieć, nie wynika rzecz jasna z jednego konkretnego aspektu. Tych czynników jest kilka, a poza tym wszystkie one wiążą się z pewną przypadkowością i szczęściem. Budowa potęg zarówno w poszczególnych ligach krajowych jak i na arenie międzynarodowej w większości przypadków odbywała się drogą mozolnej pracy, determinacji, pasji do futbolu oraz poprzez umiejętność wyprzedzania faktów. Żeby osiągnąć sukces trzeba było mieć strategię i myśleć perspektywicznie. Trzeba też pamiętać o istotnej roli pieniądza w tej kwestii. Los Galacticos już od samego początku swego istnienia byli potęgą finansową, co również walnie przyczyniło się do rozwoju tej marki w Europie.

Pewne jest, że jasnej recepty na zbudowanie potęgi nie ma. Niewątpliwie jednak fundamenty w postaci tradycji, historii i wartości wniesionych do poszczególnych klubów przez przodków pozwalają na cykliczne utrzymywanie silnej pozycji wśród reszty stawki.

Dodaj komentarz